wtorek, 8 października 2013

Prolog

Prolog
W raz z deszczem nadchodzą wątpliwości

Że ty wolisz sławnych, pięknych i bogatych,
to ci z oczu patrzy, to są stare prawdy.
Że w dorosłym życiu będę ci kłopotem,
zgoda, zgoda, zgoda, powiesz mi to potem.
(Seweryn Krajewski – Diabły w deszczu)

Elena pędziła na koniu tak szybko jak to tylko było możliwe. Kopyta Ernesta odbijały się ile tylko sił o błotnistą powierzchnie. Nie miała w zwyczaju mknąć z taką zawrotną szybkością, zazwyczaj podziwiała zieleń traw, błękit nieba, odgłosy zwierząt dobiegające z pobliskiego lasu. Tym razem jednak było inaczej. Niebo było jeszcze ciemne po burzy, drzewa wydawały się przyjąć barwę zgaszonej zieleni, nawet zwierzęta milczały jak grób.

Elena postanowiła zawracać, ale przed powrotem do zamku okrążyła go jeszcze trzykrotnie. Zastanawiała się która jest godzina, miała nadzieję, że wpół do szóstej nigdy nie nadejdzie, ale zdawała sobie sprawę, że nie ma mocy panowania nad czasem, który nieubłaganie odmierzał sekundy, minuty i godziny.

W końcu nabrała w sobie odwagi i zjawiła się w holu, wcześniej nakazała odprowadzić Ernesta do stajni. Już przy wejściu doskoczyła do niej Mirabella. Kobieta miała na sobie skromne ubranie i promieniujący uśmiech na twarzy, jak zawsze. Elena znała Mirabellę od chwili gdy ukończyła dziewięć lat. To właśnie Mirabella została wybrana na jej opiekunkę.

– Twój przyszły mąż czeka w sali jadalnej – zakomunikowała niania.

– Już przybył? – Głos Eleny wskazywał na to, że jest niepewna, że waha się przed zaślubinami.

– Tak, to ty jesteś spóźniona, pani.

– Proszę nie mów do mnie w sposób tak oficjalny – rzekła Elena i skierowała się do kuchni, gdzie z dzbanku nalała sobie świeżego mleka do szklanki.

– Teraz już nie jesteś dzieckiem, zostaniesz dziedziczką…

– Mirabella, jestem jaka byłam wcześniej. Strasznie żałuje, że ojciec zabił matkę tak wcześnie, że nie zdążyła dać mu syna. Nienawidzę być dziedziczką, nie mam ochoty wychodzić za mąż, nie czuje nic, poza obowiązkiem, od którego szukam sposobu odstąpienia.

– Elena, wiem co czujesz…

– Mylisz się, nikt tego nie wie! – warknęła młoda, ciemna blondynka i z hukiem odłożyła na pół pustą szklankę na drewniany stół.

– Pan Severin jest w zamku od około godziny, nie wydał z siebie nawet jednego przekleństwa, czeka na ciebie w dużej cierpliwości.

– Sevierin? – zapytała.

– Severin – poprawiła młodą, niedoświadczoną dziewczynę Mirabella. – Twój przyszły mąż – dodała.

– Severin – powtórzyła po niej Elena. – Rosjanin? – zapytała w przestrachu.

– Nie wiem. Twój ojciec wybrał jego, nikt wcześniej o nim nie słyszał.

– Ojciec wybrał. Czemu nie mogę sama sobie wybrać męża? – zapytała Elena.

– Masz obo…

– Wiem, obowiązek wobec ludu, kraju, króla. Tylko dlaczego to ja mam się aż tak poświęcać? Dlaczego nie mogę wyjechać jak najdalej stąd, a ten Severin nie może sam panować, skoro ojciec go wybrał. Znaczy wątpił, że sama dam sobie radę.

– Dobrze wiesz, że to dla twojego bezpieczeństwa. Severin to rosły, przystojny i przede wszystkim młody wiekiem mężczyzna. Wydaje mi się, że to nie jest największe poświęcenie. Wiele kobiet ma mniej szczęścia, wychodzą za czterdziestolatków, kiedy same nie ukończyły jeszcze nawet dziewiętnastu lat.

– Co znaczy młody wiekiem? – dopytywała Elena.

– Nie wygląda na więcej niż dwadzieścia pięć lat, moja pani.

– Mirabella, błagam, tylko nie ty. Mów po prostu Elena, dobrze?

– Jak sobie pani życzy.

– A teraz idę się przywitać z przyszłym mężem – rzekła pewnie dziewczyna.

– Może najpierw się zechcesz przebrać, albo chociaż umyć twarz. Wybacz, Eleno, ale jesteś niemal cała w błocie.

– I dobrze, nie mam zamiaru cieszyć jego oczu. Może dzięki temu to on się przestraszy i ucieknie – powiedziała dumna ze swojego planu A. Liczyła, że ten plan wypali, bo nie miała żadnego innego w zanadrzu, żadnego awaryjnego.

Ruszyła szybkim, pewnym krokiem. Wkroczyła do jadalni wyglądająca niczym służąca, a nie dziedziczka. Spojrzała na człowieka stojącego przy kominku. Ubranego na brązowo. Nienawidziła tego koloru. Był nudny, smutny, nawał późnojesiennym przygnębieniem.

– Oto twoja przyszła żona, panie – odezwał się jeden z służących.

– Jeszcze nie jestem tutaj panem – rzekł uprzejmie w jego kierunku Severin.

Jego postawa mogła napawać strachem. Miał bardzo rozbudowane ramiona, wyraźnie zarysowaną szczękę i patrząc na Elenę zdawał się zaciskać zęby ze złości. Nagle jego twarz rozpromieniła się. Uniósł kąciki warg ku górze, lekko się uśmiechając.

– Jesteś brudna, panno Eleno Landerburgh.

– Tylko Lander, Severinie. Landerburgh to imię zamku – poprawiła mężczyznę.

– Co nie zmienia faktu, że jesteś brudna. Jeśli mogę coś radzić…

– Nie, nie możesz – odparła szybko przerywając jego poprzednią wypowiedź.

Spojrzał na nią spod przymrużonych oczu, nie mógł uwierzyć własnym uszom. W życiu nikt niczego nie śmiał mu zabronić, a tym bardziej żadna kobieta.

– Jesteś bardzo nieostrożna, pani. Zważywszy na to, że za jedenaście i pół minuty zostaniesz moją żoną – rzekł przez zaciśnięte zęby, robiąc kilka kroków w jej kierunku.

– Ta sprawa jeszcze nie jest przesądzona. Możesz mi się nie spodobać – powiedziała z uroczym, kpiącym uśmiechem.

– Myślę, że nie mamy czasu na przeprowadzanie eliminacji i zawodów na twojego męża. Jestem tu by cię chronić. Mnie nie cieszy twój widok, podobnie jak ciebie mój, ale jestem wiele winien twojemu ojcu, bo wiele mu zawdzięczam. – Severin zdał się na szczerość. Sądził, że to jakoś przekona Elenę by poszła na pewne ustępstwa i chociaż przy zaślubinach nie pałała do niego niechęcią.

– Wiedziałam, że ojciec mnie nie lubi, ale co mu odbiło by wybrać na mojego męża kogoś całkowicie bez tytułu? – zapytała retorycznie.

– Powiedzmy, że ujął go mój urok osobisty – zmusił się do żartu Severin, pomimo, że nie było mu do śmiechu.

– Ja tego uroku nie dostrzegam.

– A urok pasa znasz? – zapytał ostro.

Dziewczyna zbladła, ale za wszelką cenę starała się utrzymać wojowniczą, w pełni wyprostowaną postawę. Postanowiła nie dać mu tej satysfakcji i nie kulić się pod jego surowym spojrzeniem. Mężczyzna poruszył dolną szczęką na prawo i lewo, starając się powstrzymać złość.

– Dobrze radzę byś poddawała filtracji każde zdanie jakie masz ochotę wypuścić ze swoich ust. Nie jestem cierpliwym, ani litościwym człowiekiem, moja pani – rzucił ostrzeżenie w kierunku przyszłej żony. Stał od niej w odległości około pół metra.

– Mam to uznać za groźbę? Kim właściwie jesteś by mi grozić?

– Nie ważne kim jestem, ważne kim będę. Będę panem tego zamku, tego państewka, a ty będziesz moją żoną, zatem będę też twoim panem. Pogódź się z tym.

– Nie potrzebuje pana.

– Ale potrzebujesz męża. Ciesz się, że nadal tu jestem, bo po tak niemiłym powitaniu powinienem wypiąć się nawet na twojego ojca i uciec od tego ślubu jak najdalej.

– Haha – zaśmiała się w głos Elena. – Ty uciec? Nie masz nawet tytułu szlacheckiego, żadnego tytułu nie masz. Zjawiasz się tutaj i nagle chcesz wszystkim rządzić. Dodam, że bezpodstawnie…

– Mam podstawy. Będę je miał. Akt ślubu między mną, a tobą.

– Zdobywasz wszystko żeniąc się bogato, jesteś trochę jak męska…

– Stop! – warknął tak, że aż Elena zamilkła w półsłowa. – Stój i dobrze się zastanów czy chcesz wypowiedzieć to słowa. Zważ podwójną uwagę, że jeszcze tego dnia będziesz należała do mnie. To ja będę decydował o twoim życiu, jak i miał prawo zadecydować o twojej śmierci.

Elena patrzyła na niego nieobecnym wzrokiem. Ten człowiek, ten nikt z nikąd śmiał jej grozić i to w obecności jej ludzi. Dawał jej jasno do zrozumienia, że niedługo nawet ta służba będzie należała do niego.

– Zakatowałbyś żonę w noc poślubną? – dopytywała bezczelnie mierząc się z nim spojrzeniem.

– Sądzę, że powinniśmy zakończyć tą dyskusje prowadzącą donikąd. Czas nas nagli, a ty jeszcze niegotowa.

– A może nie mam ochoty się przebierać.

– Twoja ochota nie ma tu nic do rzeczy, ważne czego ja oczekuje i na co ja mam ochotę. Nie wyprowadzaj mnie z równowagi, moja pani. Dobrze radzę, z czystego serca, rzecz jasna.

– Powątpiewam w twoje czyste serce, Severinie – rzekła patrząc prosto w jego piwne oczy.

– A ja powątpiewam w twój rozsądek i instynkt samozachowawczy, Eleno. Teraz jednak nie mamy czasu na wyrzucanie sobie wzajemnych powątpień. Czas nas nagli, już powinniśmy być w komnacie twojego ojca i wymieniać się obrączkami.

– A potem mnie zabijesz? – zwróciła się do jego pleców, gdyż mężczyzna zdążył się już odwrócić i znaleźć u progu schodów.

– Nie mam powodów cię zabijać, Eleno. I być może nigdy nie dasz mi ku temu powodów. Chyba, że okażesz się tak nieostrożną i wyrachowaną suką jak twoja matka. Chyba oboje byśmy tego nie chcieli, prawda?

Pytanie Severina nie doczekało się odpowiedzi. Kobieta tupnęła nogą, odwróciła się na pięcie i pognała do swojej komnaty by odziać swoje ciało w suknie ślubną. Nawet teraz, gdy służąca wiązała jej gorset dziewczyna czuła przepełniającą ją frustracje, nienawiść i niechęć do człowieka, który miał zostać jej mężem. Liczyła na coś, na cokolwiek, na jakiś cud, który ocaliłby ją przed zaślubinami z tym potworem, gburem i brutalem.

Jeśli czytasz komentuj. Lepsza szczera krytyka, niż pozostawienie bez słowa. Jednak liczę też na pochwały ;)

8 komentarzy:

  1. Fajnie być dla kogoś inspiracją. Normalnie duma mnie rozpiera - to nie ironia. Jednak czekam na rozwinięcie akcji, bo sam prolog niewiele mówi. Coś mi podpowiada, że ten ślub albo będzie katastrofą, albo w ogóle się nie odbędzie. Postać Eleny jest mega. Już ją uwielbiam. Natomiast Severin budzi we mnie mieszane uczucia. Chyba go nie lubię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja podobnie jak Sandra nie lubię Severina. Wręcz go już nie cierpię. Mam nadzieję, że się chociaż trochę poprawi z czasem. Zaraz czytam dalej, jak na prolog trochę szybko się wszystko rozkręciło. Nie wiem w sumie czy to dobrze czy to źle. Cieszę się, że zaczęłaś pisać taką historię, lubię czytać o małżeństwach zawartych z przymusu, z tłem historycznym itd.

    OdpowiedzUsuń
  3. strasznie mi się podoba mam nadzieje ze dalsze części będą również tak ciekawe

    OdpowiedzUsuń
  4. Poczatek wciagajacy...

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy tylko ja wybuchały śmiechem czytając o tym jak cała w błocie poszła go poznać. Powinna być ciekawa historia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Odważna kobietka choć myślę że to się zmieni po ślubie:-D czekam cierpliwie na kolejne części :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawie się zaczyna... Weszłam przez przypadek i mnie zaintrygowalo

    OdpowiedzUsuń