Rozdział 2
Sztuka rozgniewania
Miałaś przyjacielem być
O słodka ironio
Miałaś pomagać żyć
Z przemijania drwić ze mną
Serie zgorzkniałych dni
Oddajesz mi w zamian
Naiwny uśmiech znikł
Już go młodszym oddałam
(Ania Dąbrowska – Dorosłość oddać muszę albo niepewność)
Elena stała tak oparta o ścianę
jeszcze dłuższą chwilę, gdy nagle dostrzegła jak coś przemyka przed jej oczami.
Otrząsnęła się w przestrachu, ale poszła w kierunku komody, pod którą weszło „to
coś”. Elena zaczęła się pochylać i wtedy poczuła dłoń na swoich plecach.
– Jestem Gabriel – rzekł młody
mężczyzna. – Przyjaciel i podwładny twojego męża, pani.
– Witam, jestem Elena – odrzekła
i wyciągnęła dłoń w kierunku niewysokiego blondyna.
Mężczyzna odwzajemnił uścisk.
– Coś jest pod komodą – powiedziała
z przekonaniem.
– To pewnie Lord postanowił
pozwiedzać nowy dom.
– Lord? Szczeniaczek?
– Nie. Kot. Konkretnie to żbik.
Pupil Severina, pani.
– Biedne stworzenie, skazane na
łaskę i niełaskę tego barbarzyńcy – wyrwało się niepostrzeżenie z jej ust.
– Myślę, że zbyt surowo oceniasz
własnego męża, pani. Wydaje mi się, że Lord nie ma powodów do narzekań. Jada
jak mały król, wypoczywa, nawet nie umie polować.
– Myślisz, że mogę go dotknąć?
– Nie sądzę – odezwał się twardy
głos Severina za plecami dwójki gawędzących.
Elena oczywiście postanowiła nie
dostosować się do polecenia męża. Klęknęła przy komodzie i już po chwili
dotykała futrzaka. Stworzenie wyszło, popatrzyło na nią pełnym uwielbienia
spojrzeniem i zamruczało.
– Pierwszy raz widzę by dotykał go ktoś inny poza moim panem – wyznał Gabriel.
– Pierwszy raz widzę by kogoś polubił,
poza mną – dodał Severin i przypatrywał się z niedowierzaniem jak kobieta
głaska żbika, a ten wygina się jak tylko może, byleby nie przestawała.
– Zmarł twój ojciec, żono –
zwrócił się Severin najdelikatniej jak tylko potrafił, ale Elena zdawała się nie
zwracać uwagi na jego słowa. – Czy chcesz się z nim pożegnać zanim umyją jego
zwłoki i je ubiorą?
– Nie czuje takiej potrzeby, ten
człowiek nigdy mnie nie lubił – odrzekła wstając na równe nogi.
– Jak sobie życzysz, pani. To
twój wybór. Udam się na dół i powstrzymam zabawę. Zmarłemu należy się szacunek.
Kiedy Severin zniknął za
zakrętem, kierując się w stronę schodów Lord pognał za nim na grubych, czterech
łapkach.
– Czy mogę cię o coś prosić
Gabrielu? – zapytała Elena.
Nie wiedząc dlaczego, ale od
samego początku czuła sympatie do tego człowieka. Był bardzo serdeczny i biło z
niego niezwykłe ciepło wyrozumiałości.
– O co tylko zechcesz, pani –
odrzekł grzecznie chłopiec.
– Czy mógłbyś poprosić swojego
pana byśmy tej nocy spali w osobnych komnatach.
– Nie możesz tego sama uczynić,
pani? – zapytał z lekkim niedowierzaniem Gabriel.
– Przekaż mu moją prośbę, tylko
o to cię proszę. Poprzyj to słowami, że nie chcę spełniać powinności
małżeńskich, gdy w zamku jest trup mojego ojca. W końcu zmarłym należy się
szacunek, sam tak powiedział.
– Tak, ale… zrobię o co prosisz.
Wiedz jednak, że Severin to dobry człowiek, dawno temu to przeczułem, a mnie przeczucie
nigdy nie zawodzi. Znam go wiele lat, bywa porywczy, zbyt pewny siebie, czasami
apodyktyczny, ale ma dobre serce. Ten żbik jest na to najlepszym dowodem. –
Gabriel starał się jak mógł by zburzyć mur wzniesiony między Eleną, a jego
panem.
– Jaka jest historia tego
kociaka?
– Żbika, pani. Pan znalazł go w
lesie, umierającego, zabrał do domu. Wyleczyła go jego matka, Lady Rita. Potem pan
chciał wyrzucić zwierzę, aby nauczyło się samodzielności, polowania, ale Lord
nie odchodził od okien. Piszczał i pomiaukiwał cały dzień i noc. Nad ranem
Severin wszedł ze żbikiem na śniadanie. Oznajmił kucharce, że ma gotować dla
niego tylko wieprzowinę, gdyż właśnie zdobył pierwszego, naprawdę wiernego
przyjaciela i zamierza go docenić.
– Nie mogę uwierzyć, że ktoś tak
bezduszny i barbarzyński nazwał żbika Lordem i przyjacielem.
– Może nie jest aż tak bezduszny
jak ci się wydaje, pani – powiedział Gabriel, po czym ukłonił się nieznacznie i
ruszył przed siebie zostawiając Elenę samą z wątpliwymi myślami.
Noc poślubna? Może się zgodzi odłożyć
ją na jutro. Dziś wymiga się śmiercią, jutro pogrzebem, pojutrze pierwszym
dniem żałoby, ale w końcu wymówki się wyczerpią.
W sali jadalnianej już nikt nie
tańczył, ludzie jedynie jedli siedząc przy stołach. Wszyscy rozmawiali szeptem.
Odnalazła wzrokiem Severina i zajęła miejsce po jego prawej stronie.
– Nie opłakujesz ojca – rzekł
nawet na nią nie spojrzawszy.
– Nie – przyznała i zaczęła
bawić się widelcem na swoim pustym, drewnianym talerzu.
– Może coś zjesz? – zapytał
delikatnie, lekko odwracając się w jej kierunku całym sobą. Dopiero teraz
dostrzegła Lorda na jego kolanach. – Prawie się z sobą nie rozstajemy – wyjaśnił.
– Nie jestem głodna. Nasz ślub
całkowicie odebrał mi apetyt.
– Poskrom swój cięty język,
błagam.
Severin odkroił kawałek steku i
wsunął do swoich ust. Przeżuwał wolno, bardzo wolno i ciągle patrzył na swoją
żonę, która nadal bawiła się sztućcem w pustym talerzu. Szczerze nie obchodziło
go to, że nie je, ale postanowił dać jej nauczkę, ale pierw zasługiwała na
wybór.
– Jeśli zamierzasz urządzić
jakiś strajk głodowy…
– Nie zamierzam, nie będę się
głodzić tylko dlatego, że moim mężem został ktoś taki.
– A cóż to znaczy „ktoś taki”?
– Zwykły prostak i barbarzyńca.
– A właśnie miałem przychylić
się do twojej prośby i posiąść cię dopiero jutro, ale czy tak zachowuje się
barbarzyńca, za jakiego mnie masz? Nie sądzę. Nie chciałbym zawieść twoich
oczekiwać, dlatego możesz mnie oczekiwać późną nocą w swojej komnacie, pani.
Elenie odebrało mowę. Patrzyła
na swojego męża, którego spojrzenie było teraz bardzo nieustępliwe.
– Udowodnij zatem, że masz
uczucia…
– Mam, nie jestem ze skały. Dziś
zmarł twój ojciec, daje ci zatem jeden dzień. Współżyć zaczniemy jutrzejszej
nocy – rzekł nieobecnym tonem i odkroił drugi kawał mięsa.
– Jutro jest pogrzeb, a potem
żałoba. Proszę o co najmniej tydzień, żebym…
– Przecież sama mi powiedziałaś,
że nie masz zamiaru opłakiwać ojca. Nie zachowuj się zatem jak hipokrytka. Nie
wykorzystuj śmierci człowieka, który jak widać nic dla ciebie nie znaczył do
własnych celów.
– Ściślej ujmując do jednego
celu – rzekła.
– Nie ważne. Dziś dam ci czas na
przemyślenie swoich zachowań. Kto wie, może wyciągniesz jakieś wnioski i
spokorniejesz, sprawisz mi tym zadowolenie…
– Nie czuje potrzeby by cię
zadowalać – wtrąciła się w jego wypowiedź.
– Naucz się trzymać język za
zębami kiedy mówię. Nie waż się mi więcej przerwać – rzekł ostrym tonem, choć w
duchu podziwiał jej bunt i wojowniczą postawę. – Dzisiejszej nocy się do ciebie
nie zbliżę, ale jutro trzeba to zrobić.
– Wolę zostać taka jaka jestem
najdłużej jak to tylko możliwe.
– Czyli do jutra. Musimy
skonsumować związek – rzekł przygaszonym tonem.
– Jakoś nie słyszę zapału w
twoim głosie gdy o tym mówisz – powiedziała z drwiną. Chwyciła za puchar z
winem i zrobiła spory łyk.
– Bo go nie czuje. Poganiałem moich
ludzi i siebie by dotrzeć tutaj zanim twój ojciec wyzionie ducha, przez to
jestem zmęczony.
– I to przez zmęczenie nie
czujesz zapału? Dlatego dzisiejszej nocy dajesz mi spokojnie spać? Jeśli
odpowiedź jest twierdząca, polecam byś przemęczał się każdego dnia.
– Nie ty tu jesteś od wydawania
poleceń – upomniał ją ostro. – Po drodze przespałem się z kilkoma dziewkami.
Teraz patrząc na ciebie wiem, że uczyniłem słusznie. Nie jesteś w stanie w
żaden sposób mnie rozpalić. Twierdzę, że będziesz leżała nieruchomo jak kłoda i
wpatrywała się w sufit, a takie branie kobiety nie sprawia mi żadnej
przyjemności. Jednak chcąc czy nie chcąc muszę cię wziąć. Niebezpieczeństwo
twoje jak i Landerburgh nie minie, dopóki nie pozbawię cię dziewictwa.
Wpatrywała się w niego
zaskoczona. To ona chciała by dał jej dziś spokój, prosiła o to, a teraz
okazała się, że on nawet nie ma na nią ochoty. To była prawdziwa ujma na jej
kobiecym honorze. Przez to wszystko zaczynała go nienawidzić jeszcze bardziej,
ale wpadł jej do głowy pewien pomysł.
– Czyli zrobimy to tylko raz?
Pozbawisz mnie dziewictwa i wrócisz do tych swoich dziewek? – zapytała i
zrobiła kolejny łyk.
– Nie zamierzam nigdzie wracać,
w zamku jest pełno piękny i chętnych kobiet lubiących zabawy z mężczyznami.
Ciebie jednak będę brał tak długo dopóki nie urodzisz mi trzech synów. Mam
nadzieję, że jesteś wystarczająco szeroka w biodrach by rodzić zdrowe i silne
dzieci. Przydałyby się też ze dwie córeczki – rzekł z drwiącym uśmiechem.
Elena w myślach zaczęła liczyć
ile to stosunków płciowych zajmie. Zaraz, zaraz ile miało być tych dzieci?
Piątka, na każdego co najmniej miesiąc pracy, czyli jakieś co najmniej pięćdziesiąt
obcowań z tym barbarzyńcą.
– Chcę jednego syna –
powiedziała z przekonaniem.
– W takim razie będziemy mieli
do niego cztery córki – rzucił z drwiącym uśmiechem w jej kierunku. Stuknął
swoim kielichem o jej i wypił całą zawartość jednym chlustem.
– Powiedziałeś, że spałeś z
kobietami zanim tutaj przybyłeś. Nie rozumiem tego. W jakim celu to czyniłeś?
Ile bękartów zostawiłeś po drodze?
– Spłodziłem troje dzieci jako
młodziak, teraz jestem bardziej ostrożny.
– Co się stało z tymi dziećmi?
– Wszystkie nie żyją.
– Zabiłeś je? – zapytała z
przerażeniem w oczach.
– Skądże. Dwie pierwsze kobiety
były bardzo młode, chłopcy urodzili się martwi, a dziewczynkę zabił mąż jej
matki, był niezdolny do fizycznej miłości, wiedział, że dziecko nie jest jego.
– A teraz? Dlaczego nie zachowujesz
ostrożności tylko rozsiewasz swoje nasienie, gdzie tylko popadnie?
– Ależ zachowuje ostrożność. Nie
wpuszczam już nasienia w kobiety. Jestem mężczyzną, musiałem posiąść kilka
kobiet po drodze, by przy tobie zachować zimną krew. Nie chciałbym być dla
mojej żony zbyt brutalny – Severin położył szczególny nacisk na ostatni wyraz.
– Kiedy miałam trzynaście lat
pocałował mnie syn kowala. Bardzo mi się to podobało. Może powinnam się wtedy
nim nacieszyć. Może odnajdę go teraz zanim spędzimy z sobą ten pierwszy raz.
Nabrałabym wprawy, co o tym sądzisz?
Twarz Severina niemal
poczerwieniała ze złości. Żyłka widoczna na jego szyi jak i skronie zaczynały
powoli pulsować. Pulsowały coraz mocniej i szybciej tak jak postępowała jego
złość.
– Sądzę, że nie powinnaś sobie
ze mnie drwić.
– Ależ ja sobie nie drwię, to
tylko taki żart.
– Niesmaczny.
– Przeżujesz razem z kolacją –
rzuciła z dozą brutalizmu w głosie.
– Nie jesteś posłuszna. Żona
powinna być posłuszna, stateczna i powściągliwa w słowach, jak i czynach. Będę
tego od ciebie wymagał. Nie będziesz ze mnie kpiła w żywe oczy, chyba, że
chcesz mnie rozzłościć – powiedział cicho, po przez zaciśnięte zęby, z twarzą
oddaloną tylko od kilka centymetrów od jej twarzy.
– Być może było nieco ironii w
moich słowach. Nie zrozum mnie źle, mój panie. Słyszałam od Gabriela jakie masz
zalety. Zgodziłam się nawet byś był moim mężem, bo nie miałam wyboru. Jednak
nie pozwolę traktować się jak śmiecia. Nawet mój ojciec, który nie miał dla
mnie żadnych ciepłych uczuć, tego po mnie nie oczekiwał.
– Mąż to nie ojciec – powiedział
z pełnym przekonaniem.
– Zgadza się, ale jednak…
– Bądź posłuszna, a sowicie cię
za to wynagrodzę. Bądź dalej butna, a poznasz siłę mojego gniewu na własnej
skórze. Wybór, moja pani, należy tylko i wyłącznie do ciebie.
Severin wstał z miejsca,
pożegnał gości i zakomunikował, że udają się z żoną na dopełnienie obowiązku małżeńskiego.
Elena wstała, bowiem uznała, że powinna przy takich wypowiedziach stać przy
jego boku. Młoda para, wraz ze żbikiem przewieszonym przez ramie Severina udała
się do góry, ale tam każde z nich zamknęło się w swojej komnacie.
Jeśli czytasz komentuj. Lepsza szczera krytyka, niż pozostawienie bez słowa. Jednak liczę też na pochwały ;)
Szczerze podoba mi się sam pomysł. Stare, piękne czasy. Kobieta i mężczyzna zmuszeni do małżeństwa. Nielubiący się, ale jednak droczący z sobą i widać, że coś ich jednak przyciąga. Są sobie równi w rozmowie i tej całej szermierce drwin i kpin. Uśmiałem się w chwili gdy zaczęła liczyć ile stosunków płciowych zajmie im spłodzenie piątki dzieci. Praktyczna z niej babka. On jednak jest zbyt szorstki i niedelikatny moim zdaniem jak dla takiej radosnej i fajnej kobietki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny :)
Haha ja też się uśmiałam, jak Elena zaczęła liczyć stosunki :). Za to Severin mnie coraz bardziej denerwuje, co on chce zrobić z żony sztuczną kukłę ciągle mu przytakującą i wdzięczącą się do niego? To na pewno mu się nie uda. Ciekawe tylko kiedy to zrozumie.
OdpowiedzUsuńOj coś czuję,że z Eleną to na pewno mu się nie uda:) Ich dialogi są świetne,taka walka na słowa. Severin jest ciągle zarozumiały,mam nadzieje,że Elena szybko go sprowadzi na ziemie
OdpowiedzUsuńMyśle ze fajnym pomysłem było by gdyby Eleną zaprzyjaźniła sie z Gabrielem, on jako przyjaciel jej męża moze jej wiele o nim opowiedzieć. Jednakże ona nie sluchalaby dlatego ze chce go pokochać tylko po to aby miec jakiegoś haka na niego w przyszłości. Jestem pewna ze wiecej ludzi tez o tym pomyślało. A co do reszty postu to super. ;)
OdpowiedzUsuń