sobota, 19 października 2013

Przeprosiny

Przepraszam, że nie pisałam w ostatnim tygodniu, ale miałam "przymusowy urlop". Należą wam się wyjaśnienia. Nie chciałabym stracić czytelników, a takowi przestają w końcu zaglądać kiedy blog jest dłuższy czas nieaktualizowany. Oczywiście zamierzam nadgonić i znów publikować średnio co 1-3 dni. Postaram się też by posty były dłuższe, bo zapewne na to liczycie, zgadza się? ;)

Jednak przyznam, że jestem nieco niemiło zaskoczona. Ja wiem, że o fabule nie można póki co zbyt wiele powiedzieć. Nawet nie wiem czy jest co liczyć na jakąś super zbudowaną fabułę na tym blogu, bo jest to po prostu pisane na bieżąco i jeszcze sama nie wiem co z tego wyjdzie, czy jakie będzie zakończenie. Oczywiście mam masę pomysłów, ale nawet nie wiem czy zdołam wszystkie wykorzystać.



Jednak powróćmy do tego co mnie niemiło zaskoczyło. Otóż na 150 otwarć jednego rozdziału jest zazwyczaj 1-11 komentarzy i pytanie czy jest to fair w stosunku do autora, w tym wypadku do mnie? Kolejne pytanie to czy komentarz typu "czekam na ciąg dalszy", czy "czekam na więcej", albo tym podobnym jest kpiną, próbą rozgniewania, czy po prostu ograniczeniem intelektualnym czytelnika? (Ja nie chciałam nikogo obrazić, ale nawet dzieci potrafią rozmawiać o bajce, a nie mówić tylko i wyłącznie "czekam na drugą część"). Poza tym proszę spojrzeć też na to z drugiej strony, gdy to wy byście pracowali, mieli rodzinę, naukę, dosłownie skrócony czas do minimum i byście ten wolny czas poświęcili na pisanie, a ktoś waszą 1-3 godziny pracy zbyłby słowami, które znaczą mniej więcej "dawaj więcej, bo ja tak chce", albo odszedł nie pisząc ani słowa. Ja nie czekam na rozkładanie każdego rozdziału na części pierwsze, ale w skrócie by napisać co się podobało i dlaczego, co się nie podobało i z jakiego powodu, co waszym zdaniem będzie dalej, czego nie chcielibyście dalej, albo czego chcielibyście więcej (oczywiście nie musi być to wszystko zawarte w jednym komentarzu).

Na koniec przepraszam was jeszcze za błędy: literówki, stylistyczne, gramatyczne, interpunkcyjne i wszystkie inne. po pierwsze nie jestem autorką, po drugie nie poddaje tekstów korekcie, po trzecie nie czytam ich kilkanaście razy przed publikacją, pisze je głównie nocami lub będąc zmęczona, bo to pomaga mi zasnąć. - Tyle ode mnie wyjaśnienia. I to nie jest tak, że was nie szanuje. Oczywiście mogłabym napisać tekst i go od razu nie wrzucić, poczekać tydzień aż nabiorę dystansu i przeczytać, następne poprawić, znowu odczekać tydzień i znów poprawić, dać komuś do przeczytania, poczekać aż ten ktoś znajdzie czas, znowu poprawić i dopiero wrzucić. Tylko w efekcie czekalibyście około 2-6 tygodni na jeden rozdział i nie wiem już sama co dla was jest gorsze: przebrnięcie przez kilka albo nawet kilkanaście błędów, czy tak długi czas oczekiwania?- Na to pytanie moglibyście odpowiedzieć.

No i jeszcze jedno najważniejsze pytanie: Kto czyta tak naprawdę i jest zainteresowany ciągiem dalszym? Może taki ktoś ma ochotę coś podpowiedzieć, oczywiście może to uczynić w komentarzu, ale też może się ze mną skontaktować prywatnie, mailowo: susannah.vartanian@gmail.com

9 komentarzy:

  1. Witaj, trafiłam tutaj przypadkiem, przeglądaliśmy statystyki i wyszło, że ktoś kliknął nasz blog z tej stronki. Bardzo dziękujemy za polecenie. U nas panel dopiero powstanie, o ile blog przetrwa.
    Nie czytałam poprzednich Twoich postów więc się nie wypowiem. Spróbuję nadrobić, ale wiadomo jak jest z czasem.
    Co do Twoich wątpliwości, to w pełni je rozumiem. Brak odzewu zniechęca. Właściwie, jak ktoś milczy to nie wiadomo czy pisać dalej i wrzucać, czy lepiej sobie darować. My zrobiliśmy dłuższą przerwę, czekaliśmy czy ktoś się upomni, ale efekt jest taki, że ludzie klikają dalej, dalej milcząco. Czasem mam wrażenie, że szkoda energii, można ją spożytkować inaczej.
    Na milczących i leniwych chyba nie ma rady.
    Bardzo podoba mi się Twoje podejście do czytelnika. Jest serdeczne, a to tworzy sympatyczne wrażenie.
    Weny życzę
    - Ula.

    OdpowiedzUsuń
  2. Droga autorko, zwykle tak bywa z komentarzami. Czy wpis przeczyta kilkanaście osób czy kilka tysięcy, często pod nim pojawia się zaledwie kilka komentarzy. Nie ma co się z tego powodu obruszać. Jeżeli chodzi o liczę wejść, pamiętaj, że jedna osoba wchodzi po kilkanaście razy lub więcej, bo np. czeka na kolejny wpis.
    Co do literówek i innych błędów, lepiej by one były niż czekać na wpis po kilka tygodni. Jak blog nie jest aktualizowany przez 2-3 tygodnie lub dłużej, to wielu użytkowników - w tym ja - spisuje go na straty.
    Pozdrawiam, Gosia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosiu,
      ja mam wgląd na to ile razy rozwinięto każdy z postów, a nie tylko ile jest wejść na blog. A powód do obruszenia, a nawet do oburzenia jest. Bo jak bym chciała pisać tylko i wyłącznie dla siebie, bez chęci poznania opinii innych, to bym po prostu nie publikowała, tylko pisała do szuflady. I wiem, że jak sytuacja z komentarzami się nie poprawi, to powrócę do bawienia się słowem dla samej siebie, a nie dla kilkuset ludzi co tylko chcą brać, a nie dawać coś od siebie. Proszę zerknąć kiedyś na blogi w innym języku niż Polski. Po tym najlepiej widać, że głównie to Polacy są leniwi.

      Usuń
    2. Niech mi Pani wierzy, że obserwuję strony zarówno polskie, i zagraniczne. Wiem, że jeden wpis może przeczytać kilkaset osób, a komentarze zostawić zaledwie kilku użytkowników. To trochę jak z książkami. Ja po przeczytaniu książki nie piszę listu do autora. Tu komentarze staram się zostawiać, mimo to rozumiem tych "leniwych" użytkowników. W każdym bądź razie domyślam się, że nie każdy ma ochotę bawić się w dodawanie komentarzy.
      Gosia

      Usuń
    3. Książka, a blog to znaczna różnica. Książka jest poddawana korekcie, ceniona przez wydawnictwo, posiada recenzje, itd.
      Ja piszę blog, a nie książkę. Nie zarabiam na tym i nie chcę na tym nigdy zarobić. Pisze dla ludzi, nie dla siebie. Jeśli mam pisać chcę wiedzieć co im się podoba i jak oceniają moją twórczość, jakimi kategoriami i kryteriami się kierują, coś w tym złego?

      Usuń
    4. Tak, ale post na blogu to nie kontrowersyjny artykuł na temat gwałtu. Bloga porównałam głównie do stron internetowych, gdzie też często z tymi komentarzami jest krucho. Komentarze pojawiają się zwykle wtedy, gdy użytkownicy chcą wytknąć jakiś błąd ;) Gosia

      Usuń
  3. Ja tam nie lubię takiego wymuszania komentarzy. Jest napisane dopiero 5 rozdziałów i w kółko o tych komentarzach. Czytać się odechciewa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja Księżniczką cię rozumiem, ale niestety dziś już tak na świecie jest. Jak się czegoś nie wymusi to się tego nie dostanie, a przez to my-autorzy jesteśmy jak takie dzieci we mgle, bo tak naprawdę nie wiemy czy się coś podoba, czy też nie, w którą stronę zmierzać, co napisać, czy może przestać pisać. Ja nie krzyczę o komentarz do tych co napiszą jeden, czy dwa na 5-10 postów, a do jakiś 50-100 osób, które czytają i nie napiszą ani słowa. Sama przyznasz, że taka postawa dołuje, prawda?
      (napisałem to nie na swoim blogu, bo uznałem, że temat dotyczy nawet nie mojego bloga, nawet nie blogów w tej tematyce,a większości blogów).
      Tak naprawdę autorzy piszą dla was, chcą się doskonalić, chcą by wam się podobało, ale niektórzy czytelnicy nie dają nam takiej możliwości, bo milczą i my nie wiemy w którą stronę mamy iść i czy zmierzamy w dobrą. Rozumiesz?
      Poza tym ja bardzo lubię rozmawiać i dyskutować, a z milczącymi się nie da, więc jest takie poczucie, że to co robię jest bezsensu, bo mam wrażenie jakby naprzeciw mnie rozmówcy nie było, a był tylko mur, ściana, od której wszystko się odbija. Dla mnie to jest szczególnie bolesne, bo ja lubię poznawać opinię, poglądy i zdanie innych ludzi.

      Usuń